czwartek, 14 stycznia 2010
wtorek, 18 sierpnia 2009
Jorocin... i wszycho jasne
A tak w ogóle, to cała frajda polega na tym,
Żeby nie skupiać się za bardzo, po za tym,
Co ważne, naprawdę szczere. Istotne.
Każdą pierdołę odrzuć bezpowrotnie.
Pomyśl o rzeczach, co szczerze Cię cieszą.
Nie tylko z pozoru, a naprawdę swą bieżnię męczą.
Pomyśl o rzeczach miłych dla serca,
Nie o majątkach i ich spadkobiercach.
Myśl o jedzeniu, życiu, przyrodzie.
Nie o "wolności" konsumpcyjno-przemysłowej.
Myśl o przyjemnościach, tych płynących z duszy.
Nie z telewizji, z reklamy wysnutych.
Zrób coś dla siebie, nie dla społeczeństwa.
Etyka i norma, zasługujące przekleństwa.
czwartek, 29 stycznia 2009
Błysk, pijacki żyd
Pięć miłości
Pięć miłości życia mego.
Pierwsza miłość dźwiękom służy.
Muzyka, która sprawia, że ból mija,
Że zapominam. Muzyka bawi, radzi,
Nigdy nie zostawi. Jednoczy ludzi,
Wydaje dziwne pokręcone dźwięki
I to mnie właśnie kręci. I przypomina,
Że w ciemności jest nas dwoje.
Drugą miłość zaś ludzią przypisuje.
Ludzie, których trzeba poznać, polucić.
Obserwować, pouczyć. I być pouczanym!
Myśleć o nich. Pokochać, znienawidzić.
Trzecia miłość to chwila.
Tak ulatna jak pocieszna i przewrotna.
Z alkoholem w uścisku uwikłana,
O późnych porach i w dziwnych
Miejscach konsumowana,
Bo w życiu pęknę są tylko chwile.
Czwarta miłość jest mordercza,
Dym nikotynowy w płucach skwierczy.
Wije się i syczy. Z oddali woła,
Że już czas. Na fajkę już pora.
Mały niezbędnik do trzech poprzednich.
Bez którego można żyć do cholery!
Piąta miłość, życie. W kość dając uczy.
Raniąc leczy. Ty nienawidząc kochasz.
Ubożejąc wciąż się bogacisz. Po czym,
Zyskasz Coś i znów Coś utracisz.
Positive Vibration
piątek, 16 stycznia 2009
niedziela, 11 stycznia 2009
Od dziś rób wszystko odwrotnie.
Kiedy wkładasz, to ściągaj spodnie.
Wywróć świat do góry nogami.
Drzwi otwieraj nie klamką, lecz zawiasami.
Robiąc dobry uczynek, popełniaj zbrodnie.
Robiąc coś poważnego, podejmuj decyzję pochopnie.
Grzecznością jest witać się nie ręką, a nogami.
Kiedy chcesz odejść, to przystajesz z nami.
Wygląda to śmiesznie i niedorzecznie.
Jednak przyjrzeć się temu trzeba koniecznie.
W świat absurdu podstępem przez robotnika zabrani.
Okazuje się, że mamy to Tu pod naszymi stopami.
czwartek, 1 stycznia 2009
czwartek, 18 grudnia 2008
starsi panowie dwaj
niedziela, 14 grudnia 2008
Karmaniola
Por el solo hecho de estar sin ti Vacío
czwartek, 11 grudnia 2008
Oto słowo co się zowie słowem.
Oto człowiek, słowotwórca, co słów tych używa sobie.
Oto ucho co słów słucha, słowotwórca słowa swe przesyła.
Słowa w słowie przemyślane, przesyłane słowem myśli. Ucho słucha.
Co usłyszy? Co pomyśli? Słowo kręte słowo giętkie
Przekręcane przekładane. Słowo zmienne.
Słowo daje już nie mogę tego słuchać.
Słowo nie wyraża lecz udaje ucho słucha, ucho słyszy.
Czy rozumie? Słowotwórca słowa snuje, słowo daje że on knuje.
AC/DC
Adin Dwa Tri
Trzech siadło w cieniu drzewa.
We trzech w zieleni toni utopieni.
Trzy głosy, śpiew niosły w górski
krajobraz sudecki, kombinacjami
ustrojony. To na górze, to w dolinie.
Z urozmaiceń wszelakich krajobraz
ten w śród obywateli i przybyszów słynie.
Kocham ten widok, to miasto jest moje!
Gdziekolwiek bym nie był, pracą zmęczone dłonie.
W myśli góry, to białe, to znów zielone.
Szare miasto. Brzydkie, trudem umęczone.
W koło uniesienia i rozmaite geodezyjne nastroje.
Hrabstwo Rusinowa, Szapan za winklem się kryje.
Lokalny patriotyzm, ilu wyjechało?
Wszyscy. Powróćmy choć na chwile.
poniedziałek, 8 grudnia 2008
Baltona ma kredens z goryczy
Przemeek miał trzy robaki w dupie, które to gryzły go po skorupie.
Robale te wciąż z nim igrały, aż wreszcie je wydalił, lecz nim koszmar się oddalił zjadł dwa homary i to one tym razem w jego odbycie zalęgły się skrycie. Cały czas ta historia się powtarza, co Przemek wydali, to znów połyka kolejnego zbrodniarza.
sobota, 29 listopada 2008
środa, 26 listopada 2008
czwartek, 20 listopada 2008
Szampańskaja
Mina to sroga. Ocenia.
Spojrzeniem, mierzy.
Rozprawia myślą, waży.
Przygląda się z bliska.
By dostrzec, obnażyć.
Siermiężna dłoń. Czeka.
W bezruch dłoń wprawiona.
Mocna, lecz lekko.
W kubek wpleciona.
Na decyzje czeka.
Biała masa, skwierczy.
Piana jest gęsta.
Wije się, syczy.
Wzbrania do końca.
Nie chce się poddać.
Zmęczy się w końcu.
Ustąpi i zniknie.
A wprawne oko
Rzutem oceni
Siermiężna posłucha
Zawartość znów
W pianę się zmieni.
środa, 19 listopada 2008
Stress Personalios in (w) Tress Pessos
A mi to wszystko jedno.
Leże na boku i słucham radia.
Luz wszechobecny mnie tak ogarnia.
Nic mnie nie rusza, tak sobie leże.
A ze mną leży, futrzane zwierze.
W radiu stare kawałki grają.
Młodzieńcze lata się przypominają.
Nurt wyobraźni, porywa mnie skrycie.
Teraz wyraźnie widzę, swe dawne życie.
Tanie wino za drugim LO,
Na lodówki też się czasem szło.
Próby u Janka w studiu,
Granie w smrodzie po południu.
Głowa puchnie, głowa płonie!
Hard Core, Punk Rock, ja pierdole!
Dawne dzieje, takie wspominki.
Z młodzieńczych lat, miłe wycinki.
Czas biegnie do przodu, wszystko się zmienia.
Choć byśmy chcieli, w miejscu nie sanie ziemia.
Idź do przodu, za dzisiejszym dniem też zatęsknisz!
Dalej jazda, niech się doświadczenie w plecaku piętrzy.
Zagraj melodie, władnego życia.
Nie kopiuj przy tym, czyjegoś odbicia.
wtorek, 18 listopada 2008
sobota, 15 listopada 2008
niedziela, 2 listopada 2008
koledzy po fachu
Subskrybuj:
Posty (Atom)