
Pięć miłości życia mego.
Pierwsza miłość dźwiękom służy.
Muzyka, która sprawia, że ból mija,
Że zapominam. Muzyka bawi, radzi,
Nigdy nie zostawi. Jednoczy ludzi,
Wydaje dziwne pokręcone dźwięki
I to mnie właśnie kręci. I przypomina,
Że w ciemności jest nas dwoje.
Drugą miłość zaś ludzią przypisuje.
Ludzie, których trzeba poznać, polucić.
Obserwować, pouczyć. I być pouczanym!
Myśleć o nich. Pokochać, znienawidzić.
Trzecia miłość to chwila.
Tak ulatna jak pocieszna i przewrotna.
Z alkoholem w uścisku uwikłana,
O późnych porach i w dziwnych
Miejscach konsumowana,
Bo w życiu pęknę są tylko chwile.
Czwarta miłość jest mordercza,
Dym nikotynowy w płucach skwierczy.
Wije się i syczy. Z oddali woła,
Że już czas. Na fajkę już pora.
Mały niezbędnik do trzech poprzednich.
Bez którego można żyć do cholery!
Piąta miłość, życie. W kość dając uczy.
Raniąc leczy. Ty nienawidząc kochasz.
Ubożejąc wciąż się bogacisz. Po czym,
Zyskasz Coś i znów Coś utracisz.