wtorek, 16 września 2008

wino marki Max18 -



Dziadek Damian Skuby radzi.

Mamy swoje sprawdzone reguły.
Dziś życie i młodzież się popsuły.
Dźwięk Punk Rocka w pamięci blednie.
Ciało od duszy, bardziej się nie rozbiegnie.
Nikt nie zna hałasu, emocji, buntu powodu.
Jest Globalna Wioska, ukryta prawda jednego narodu.

Mamy uznane, mądre zasady.
Teraz nikt, nie daje im rady.
Nikt nie śpiewa o wolności i walce.
Młodzi nie wiedzą jak smakują pomarańcze.
Myślenie jest złe, inteligencja to zbrodnia.
Jeśli nie masz daty narodzin, dosięgniesz dna.







Kurier Osiedlowy wyd. III 2002r.

Z cyklu opowieści „Dziadka Sqbyego”
Historia stara jak świat o tym jak punk rocka tworzyliśmy i nie tylko.


Myślę jak tu zacząć i rozpocznę od tego – u każdego z nas rozpoczęło się to w jakiś inny wyjątkowy sposób i tak naprawdę dopiero muzyka metalowa połączyła nas tak jakby w jedną załogę. W tym czasie u niewielu z nas dało się zauważyć fascynację innymi subkulturami i muzyką. Pierwsze Jarociny w telewizji, pierwsze punkowe koncerty w Osirze, pierwsze jabole w parku, pierwsza marihuana, pierwszy worek z butakremem itd. itp. Jakie piękne i wspaniałe czasy, aż miło powspominać (łza się z oku kręci). Na naszym osiedlu (na naszym osiedlu wielkie poruszenie he, he) nie uniknione było spotkać się oko w oko z czarnymi wyznawcami szatana, obwieszonymi różnymi śmiesznymi wisiorkami i łańcuszkami, a z co 666 okna dobiegały dźwięki heavy, trash i deathmetalu. Szkoła Podstawowa nr.31 w soboty była naszym domem w tym że budynku była organizowana szkolna potupaja licznie odwiedzana przez nas i skutecznie zakłócana przez dźwięki legendy Wałbrzyskiego punk rocka jaką swego czasu był Defekt Muzgó. Mały przytulny pogusek oczywiście w koszulkach, bo ściągnięcie groziło szczepienie się żebrami.
Rok 93 przyniósł szóstce z nas pierwszy wspólny wyjazd na FMR Jarocin. Mała ściema w domu i wyjazd gotowy, pamiętam to jak dzisiaj z wrażenia trzęsłem się jak galareta. Po drodze na dworcu we Wrocławiu krótka rozmowa z nazi skinami, małe krojonko i wyjazd na festiwal. A tam szok masa pióropuszy, masa pióraczy, wielka zadyma na ulicy i mnóstwo wszelkiego rodzaju muzyki. Kolejny rok przynosi radykalne zmiany u nie jednego z nas, tym razem na osiedlu można spotkać „brudnych” punków obwieszonych wszelkiego rodzaju anarchistycznymi gadżetami. Tym razem bez żadnej ściemy wspólny cztero dniowy wyjazd na FMR Jarocin 94 (ok. 15 osób). Nadchodzące lata mijają na wspólnej integracji i rozwijaniu muzycznym, szukanie, szperanie i odkrywanie nowych klimatów muzycznych i nie tylko (he, he). Teraz już nie pamiętam, który to był dokładnie rok (nawet Panczol nie jest w stanie mi go przypomnieć) kiedy to doznaliśmy szoku jak niejaki Artur Soszyński vel Saszka doznał oświecenia punkowego i zaraził go nim swoich koleszków ze szkolnej ławy. Pierwsze irokezy, pierwsze fryzury na Bogusia (Boguś z góry dziękuje trwałej), pierwsze papierosy za garażem (dop. Panczol).
Punkowa i nie punkowa część świeżej załogi rozpoczęła eksperymenty muzyczne, zafascynowani twórczością takich grup jak : Nirwana, Smar SW, Alice in Chaince, założyli pierwszy osiedlowy band pod nic nikomu nie mówiącą nazwą Wanar (późniejsza Antybioza, Brain Poison). Próby tego kultowego zespołu odbywały się na strychu, a później w domu u lidera grupy Jakuba N(za perkusję początkowo służyły kartony ze sklepu spożywczego i niezawodna FRANIA).
O naszej dzielnicy już wtedy dosyć głośno mówiło się w Wałbrzychu („panie tam same punki, łomot na dzień dobry”), oczywiście już wtedy byliśmy zintegrowani z punkowcami ze Śrudmieścia, bodajże najdłużej znaną przez nas osobą jest Zbyszek vel Lasko (obecnie znany na całą Polskę Wałbrzyski bard koncertowy). Z biegiem lat przychodzą młodzi, a odchodzą starzy (pierdolone sezony) w tym czasie najbardziej rzucającymi się w oczy panopkami byli: Manułel, Lolek, Saszka, Kozioł, Boguś, a wcześniej do tego grona zaliczał się Mariusz brat Manułela. Często także mieliśmy gości z poza Wałbrzycha na naszym osiedlu. Byli to min.: Hojna, Ślązak (Cela nr 3 „eśta”), Mżawa (Mżawka), Dominik (punkowiec z Jarocina obecny mąż Kury), Larwa i oczywiście pozostający najdłużej w naszej pamięci Franc - dał się zapamiętać tym, że robił świetne tatuaże, no i niestety wybrał inną drogę, drogę która doprowadziła go na tamten świat. Przyszedł okres, w którym dużo czasu spędzaliśmy w centrum miasta, ulubione miejsca schadzek to: schody koło teatru lalek, park za drugim liceum, dziura, klub 12%, a w późniejszym okresie lodówy, za Luzem i za pizzeriom.
Czasy się zmieniają, ludzie też się zmieniają czas opisać dzieje najnowsze. Oto parę słów o muzycznych dokonaniach naszych ole. Kognum – zespół na temat którego mógłbym tu dużo, dużo napisać. Ale nie będę marnował swojego cennego anarchistycznego czasu, na temat zespołu który tak naprawdę nic nie wniósł do naszego życia tyle tylko, że zapoczątkował osiedlowe granie. Zacznę pisać o bardziej sensownych projektach tj. Fabryka Lalek – zaistniał jako pierwszy punkowy zespół. Miał on burzliwą historię ludzi tu się przewinęło co nie miara. Zadebiutował on także na Wałbrzyskiej scenie muzycznej, koncert (jedyny) odbył się w klubie internetowym Mistiq (od tej pory Panczol polubił prąd). Slowther house – zespół mający przekonać do miłości bliźniego miał tylko jedną próbę (na małej sali w studio MC). Skład tego zespołu dużo różnił się od składu Fabryki Lalek (wokal – Żuku, Sqby. Perkusja – Rumun.) wspaniała mieszanka. Szybki Zawrót Głowy – zespół powstał na ruinach Slowther house. Głównym celem zespołu było granie muzyki melodic punk z żeńskim wokalem (Piszczałe trzymali tylko dla tego, że jej dorodne piersi skacząc i podrygując rozweselały każdą próbę). Jeszcze wiele osób przewinęło się przez zespół (Globus 44 razy odchodził i przychodził), aż wreszcie przyszedł rok 2000. Powrót mój i Żuka z Poznania i początki grania (czujesz że rymujesz). Colana Romana – powstanie zespołu datuje się na styczeń 2000 r. Człon zespołu stanowią Panczol i Boguś, którzy zaprosili do wspólnego grania Jakuba (pomysłodawcę nazwy), Globusa i Sqbyego na wokal. Zespół w ciągu półtorej roku zagrał 10 koncertów w Wałbrzychu i okolicach, rozgrzewał min. takie gwiazdy sceny niezależnej jak: Przeciw, Antichrist, Prawda, Nonsens, Ilegality, Defekt Muzgó, Leniwiec i Jugosławia. Obecnie zespół przeżywa śmierć kliniczną, ale planowane jest wznowienie działalności po wyleczeniu kontuzji i starych ran. Zespół ponownie zacznie funkcjonować z nowym szybszym i żywszym materiałem, w dość mocno zmienionym składzie.
Były także słynne i huczne wyjazdy koncertowo festiwalowe warto tu napisać o dwóch festiwalach, pierwszy z nich to polski przystanek Woodstock, a drugi to czeski Anty Fest. Polska impreza to spęd jakiego świat nigdy nie widział na swoje oczy, przez dwa dni festiwalu przewija się 200 000 ludzi, punków, dresiaży, metalowców, hipisów, krastuchów, impreza wywrotowa potrafi rozregulować człowieka. Jest zawsze ciekawie można po dotykać, najczęściej całe dwa dni mijają pod znakiem płynów. Czeski Anty Fest to festiwal typowo punkowy trwający dwa dni praktycznie bez przerwy, zlot ortodoksów głównie z Czech, Słowacji, Polski, Niemiec. Festiwal siedmiokrotnie mniejszy od Woodstocku, walący go na łeb na szyję pod względem muzycznym i klimatycznym no i oczywiście alkoholowo – marihuanowym. Takie jest moje zdanie i proszę się nim nie sugerować. Aczkolwiek warto pojechać do Czech.
Jeżeli chodzi o ludzi, którzy przewinęli się przez osiedle w ciągu tych ostatnich lat, chciałbym wspomnieć o takich osobach, które mimo to że czasy się zmieniają to oni dalej trwają przy swojej muzyce i ideałach, chylę czoła przed tymi osobami. Osobą taką, która mocno się zmieniła, ale się nie skurwiła jest Robert Żuk Żukowski (Kawka, Pieróg, Bob Marley, Ciocio, Frytka) główny założyciel CRC. No i kilka jeszcze innych osób, które powinny domyśleć się o kogo mi chodzi.
Były też czasy różnych mód młodzieżowych i biernych postaw różnych członków z tej ulicy. Najbardziej istotną muzyką w ostatnim czasie była kocia muzyka tzn. reagge, straszny bum na te dźwięki spowodował apatie i zobojętnienie u wielu osobników na osiedlu, a także fascynację świętym zielem i dred lokami wcześniej przez nich nie zauważanymi. Warto także napisać o pubie Vulkan, w którym przez ostatnie miesiące odbyło się parę atrakcyjnych koncertów, a ostatnie dwa wręcz rewelacyjne (4.IX.02 Barnstormer – 18.X.02 Ilegality, Volant). Pub Vulkan odwiedzany jest także notorycznie w każdą sobotę, czego skutki widać i czuć na drugi dzień, disco punki najdłużej trwające zjawisko na osiedlu. Fascynacja reagge i straight edge to przy tym pecha.
W następnym numerze zostaną opisane szczegółowo mody młodzieżowe, fascynacja alkoholem i dragami, osiedlowe shizy i skizy, a także miejscowi lovelasi, lokalne czubki i dokonania chłopców w Pubie Vulkan (chodzi mi tu o zadawanie się z miłymi i przystojnymi kobietami). A życie toczy się dalej ole. Za pomoc w napisaniu artykułu dziękuję sekretarce naczelnej Panczolowi.



Sqby

Brak komentarzy: